Lublin: Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, 2005. — 114 s.
Obcy, czyli inny, odmienny, obok, daleki – orientalny. Właściwie Japonia w naszej wyobraźni nadal cieszy się statusem „krainy (Kraina Kwitnącej Wiśni, Kraina Wschodzącego Słońca) raczej niż „kraju. Jest przede wszystkim miejscem mitycznym, a nie geograficznym czy politycznym: odległym i ekscytującym. Oczywiście, wizja ta mieści się z pewnością w szerszym pojęciu, jakim jest orientalizm. Jednak zanim rozwinę ten wątek pragnę poczynić pewne zastrzeżenie: otóż zakres pojęciowy, czy też przestrzenny orientalizmu, zgodnie z tym, co pisał Edward Said odnosi się przede wszystkim do krajów Lawantu; zanim pojawiła się moda na Japonię, już rozpoczęła się istna epidemia orientalizmu, której nie oparł się żaden wybitny poeta, eseista czy filozof. „Orientalność w tym okresie, oznaczała zarówno amatorską, jak profesjonalną fascynację wszystkim, co azjatyckie, czyli egzotyczne, tajemnicze, głębokie, źródłowe. Ale ten orientalizm w ostatecznej instancji był polityczną wizją rzeczywistości zaangażowaną w określenie różnic między swoimi (Europa, Zachód, „my) i obcymi (Orient, Wschód, „oni). Zafascynowanie Japonią, natomiast – nazwijmy to japonizmem, wydaje się dalekie od upolitycznienia (przynajmniej u swych początków), szczególnie w wydaniu polskim był zawsze swojski, romantyczny, niezaborczy; wzbogacał naszą kulturę nie szkodząc, a będąc źródłem artystycznej inspiracji.