Przypadek Wagnera. Problem muzykanta

This document was uploaded by one of our users. The uploader already confirmed that they had the permission to publish it. If you are author/publisher or own the copyright of this documents, please report to us by using this DMCA report form.

Simply click on the Download Book button.

Yes, Book downloads on Ebookily are 100% Free.

Sometimes the book is free on Amazon As well, so go ahead and hit "Search on Amazon"

Author(s): Fryderyk Nietzsche, Stanisław Gromadzki

Language: Polish

Friedrich Nietzsche
Przypadek Wagnera. Problem muzykanta*
Przedmowa
Przypadek Wagnera
List Turyński z maja 1888 roku
Już widzicie, jak bardzo ulepsza mnie muzyka? – Il faut méditerraniser la musique: mam podstawy do takiej formuły (Poza dobrem i złem, s. 220)5. Powrót do natury, zdrowia, pogody, młodości, cnoty! – A przecież byłem jednym z najbardziej skorumpowanych wagnerystów... Byłem w stanie traktować Wagnera poważnie... Ach, ten stary uwodziciel! Jakżeż zamieszał on nam w głowach! Tym, co na początek daje jego sztuka, jest szkło powiększające: widzi się przez nie, nie dowierza się własnym oczom – wszystko staje się wielkie, sam Wagner urasta na taką wielkość... Co za mądry klekot! Całe życie rozklekotał nam „wyrzeczeniem”, „wiernością” i „czystością”, zachwalając czystość, wyciągnął z zepsutego świata! – I poszliśmy za tym klekotem...
– Ale nie słuchacie mnie? Przedkładacie problem Wagnera nad Bizeta? Ja również go nie lekceważę, ma on swój urok. Sam problem zbawienia jest czcigodnym problemem. Wagner o niczym nie myślał tak głęboko, jak o zbawieniu: jego opera jest operą zbawienia. Zawsze ktoś chce być u niego zbawiony: raz chłopczyk, raz panienka – to jego problem. – I jak hojnie roztrwania on ten główny wątek! Jakież rzadkie, jakież głębokie modulacje! Któż nauczył nas tego, jeśli nie Wagner, że niewinność z upodobania zbawia grzesznika (przypadek w Tannhäuserze)? Albo że Żyd-Wieczny Tułacz zostanie zbawiony, gdy tylko osiądzie i się ożeni (przypadek Latającego Holendra)? Albo że zużyta kobieca alkowa wejdzie na drogę cnoty za sprawą nieskazitelnego młodzieńca (przypadek Kundry)? Albo że piękną dziewczynę najlepiej wybawi rycerz-wagnerysta (przypadek Śpiewaków norymberskich)? Czy że także zamężne kobiety uwolnione zostaną przez rycerza (przypadek Izoldy)? Albo że „stary Bóg”, skompromitowany moralnie pod każdym względem, w końcu zostanie wyzwolony przez wolnego ducha i immoralistę (przypadek Pierścienia Nibelunga)? Zachwyćcie się Państwo w szczególności tą ostatnią głębią sensu! Czy ją pojmujecie? Ja sam wystrzegam się jej rozumienia... Mógłbym raczej dowieść, zamiast przeczyć, że inne jeszcze nauki można wynieść z wymienionych dzieł. Że balet Wagnerowski tyleż doprowadza do rozpaczy, co wiedzie na drogę cnoty (jeszcze raz przypadek Tannhäusera)! Że nie idąc we właściwym czasie do łóżka, łatwo narazić się na fatalne skutki (jeszcze raz przypadek Lohengrina). Że nie powinno się nigdy dokładnie wiedzieć, kto z kim się pobierze (po raz trzeci przypadek Lohengrina) – Tristan i Izolda sławią doskonałego małżonka, który w pewnym momencie ma tylko jedną wątpliwość: „Ale dlaczegóż nie powiedzieliście mi tego dokładniej? Nic prostszego jak to!” Odpowiedź:
„Nie mogę ci tego powiedzieć;
o co pytasz,
Tego nie możesz nigdy wiedzieć”.
Lohengrin uroczyście skazuje na wygnanie dociekania i wątpliwości. Wagner broni tu więc chrześcijańskiego przykazania: „Masz wierzyć”. Największą zbrodnią na Najwyższym, na Najświętszym jest bycie naukowcem... Latający Holender przynosi podniosłą naukę o kobiecie jako także najbardziej podtrzymywanej w niepokoju istocie, a mówiąc po Wagnerowsku, „wyzwolonej”. Tu pozwolimy sobie na wątpliwość. Mianowicie przy założeniu, że jest to prawdą, będzie więc to też pożądane? – Co będzie z „wiecznym Żydem”, uwielbianym i podtrzymywanym przez kobietę? Nie będzie już zwyczajnie wieczny; ożeni się, przestanie nas obchodzić. – Mówiąc wprost: pułapką dla artysty, geniusza – a to są „wieczni Żydzi” – jest kobieta: uwielbiające kobiety są ich zgubą. Prawie nikt nie ma dość charakteru, ażeby nie dać się zepsuć – nie zostać „wyzwolonym”, skoro tylko czuje, że jest traktowany jak Bóg. Ulega wnet kobiecie6. – Mężczyzna boi się przede wszystkim wiecznej kobiecości: wiedzą o tym kobietki. – W wielu przypadkach kobiecej miłości, a może w najbardziej znanych, miłość jest tylko subtelnym pasożytnictwem, zagnieżdżeniem się w obcej duszy, czasem wręcz w obcym ciele – ach! Jak bardzo zawsze na koszt „żywiciela”.
Znany jest los Goethego w skwaśniałych moralnie, staropanieńskich Niemczech. Goethe gorszył zawsze Niemców, prawdziwych wielbicieli miał tylko pośród Żydówek. Schiller, „szlachetny” Schiller, który wielkimi słowami budził posłuch – on wzbudzał uwielbienie Niemców. Co zarzucali oni Goethemu? Wzgórze Wenus; autorstwo epigramów weneckich. Już Klopstock udzielał mu moralnych pouczeń. Był czas, że Herder, mówiąc o Goethem, z upodobaniem przywoływał na usta słowo „Priap”7. W samym Wilhelmie Meistrze upatrywano symptomu upadku, moralnego „zejścia na psy”. „Menażeria oswojonego bydła”, „niegodziwość” bohaterów drażniła w nim na przykład Niebuhra: na koniec rozległa się lamentacja Biterolfa: „Nic tak łatwo nie sprawia bólu jak widok wielkiego myśliciela, który traci skrzydła i upatruje swej wirtuozerii w czymś dalece lichszym, który zrzeka się wzniosłości”... Najbardziej oburzona była jednak Najświętsza Panienka: na każdym dziedzińcu, przy każdej „zagrodzie” żegna się nabożnie przed Goethem, przed „nieczystym duchem” w Goethem. – Tę opowieść zawarł Wagner w muzyce. Zbawia Goethego, to zrozumiałe samo przez się; ale tak, że on sam, przebiegle, bierze stronę Boskiej Dziewicy. Goethe zostaje uratowany: ratuje go modlitwa, Najświętsza Panienka wyciąga go z otchłani...
Aby teatr nie panował nad sztuką.